poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział czwarty.

-Porąbało cię do końca?! - krzyknęłam na Łukasza.
-Przecież to dobry pomysł!
-Całkiem ci się poprzewracało w główce.
-Ale dlaczego?
-Nigdzie się nie wyprowadzam, a tym bardziej za granicę!
-Pojechalibyśmy chociażby do Włoch. Twojego rodzinnego miasta.
-Nigdzie się nie wybieram i koniec kropka. Rozumiesz?
-Rozumiem.
-Słuchaj jest jeszcze jedna sprawa...
-Jaka?
-Nie chciałam ci o tym mówić, ale kiedyś trzeba. Mam raka.
-Jak to masz raka?
-Normalnie.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś szybciej?
-Nie chciałam żebyś traktował mnie tak jak inni.
-To znaczy jak?
-Wszyscy zawsze zwracają na mnie uwagę. Na przykład:
"Nie jedz tego, bo ci zaszkodzi"
"Nie rób tego, bo w twoim stanie to niedopuszczalne."
Mam już tego serdecznie dosyć. Nie chcę żyć z tą świadomością, że wszyscy uważają na mnie jak na jakąś kruchą, porcelanową laleczkę.
-Rozumiem, ale nie przejmuj się tym. Obiecuję, że to nic między nami nie zmieni - powiedział, objął mnie i pocałował.

*Tydzień później*
-Ugh...gdzie jest mój paszport?! - biegałam po całym domu jak nienormalna.
-Sprawdzałaś w komodzie?
-Nie nie sprawdzałam...No proszę cię, wszędzie go szukałam. Bez niego ani rusz - usiadłam na podłodze załamana.
-Myszko, znajdzie się na pewno!
-Ta, ale ja już wszystko przeszukałam!
-A sprawdzałaś w torebce?
-Taka głupia nie jestem żeby go tam schować już wczoraj.
-No, ale sprawdź.
Zajrzałam, a raczej wysypałam wszystko z torebki.
-Jest! - wykrzyczałam uradowana.
-No widzisz, mówiłem ci.
-To odwieziesz mnie na lotnisko?
-Jasne.
Mężczyzna zabrał moje walizki i ruszyliśmy w stronę auta.
*Na lotnisku*
-No to czas się pożegnać - powiedziałam smutna.
-Nie bądź smutna misiek - przytulił mnie.
-Dzwoń często.
-Zawsze i o każdej porze dnia.
-Dam ci znać jak wylądujemy.
-Dobrze.
-No to na mnie już czas...Do zobaczenia - wtuliłam się w niego bardzo mocno.
-Będzie mi ciebie brakować.
-Halo...Cilla! - męski, znajomy mi głos wyrwał mnie z tej chwili.
-Czego?! - odkrzyknęłam.
-Musimy już iść.
-A no racja, już idę.
Wróciłam do Łukasza.
-Do zobaczenia - pocałowałam go.

*Po przylocie*
Rio! Jak tu wspaniale!
Wszystko jest zupełnie inne niż w Polsce. Inni ludzie, atmosfera...wszystko.
Zajechaliśmy pod hotel.
Wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy do budynku.
Kiedy weszliśmy byłam bardzo zdziwiona i skołowana. W recepcji zastaliśmy Amerykanów i wygląda na to, że będziemy z nimi dzielić hotel. Pomyślałam sobie, że po prostu super, ekstra, fajnie...czy tylko jeden hotel jest w Rio? Odebrałam swoje klucze i pędem podążyłam na górę. Niestety zaczepił mnie Aaron.
-Cilla!
Udawałam, że go nie słyszę.
Jednak on nie dawał za wygraną.
-Poczekaj...- chwycił mnie za rękę.
-Czy ty jesteś jakiś ułomny?! - wyrwałam rękę z jego uścisku - nie chcę z tobą gadać, więc daj mi wreszcie święty spokój, do jasnej cholery!
Popatrzył na mnie zszokowany. Odeszłam od niego.
Wjechałam na drugie piętro i otworzyłam drzwi kluczem, który otrzymałam na dole.
Odłożyłam walizki i walnęłam się na łóżko.
Po wyczerpującej podróży miałam dosyć.
Byłam tak padnięta, że zasnęłam.
*Dwie godziny później*
Wstałam lekko zmieszana i jak to mam w zwyczaju, zaraz po przebudzeniu zerknęłam na telefon. Sześć połączeń od Artura i siedem od Łukasza...
***
Godzina dwudziesta pierwsza. Uwielbiam o tej porze spędzać czas na dworze.Przebrałam się i wybrałam się  na plażę.

Sama. Całkiem sama. Musiałam sobie kilka spraw przemyśleć.
Usiadłam na piasku. Bawiąc się nim i przesypując z ręki do ręki po policzku spłynęła mi łza. Za nią następna, a potem kolejna i takim sposobem kropelki poleciały strumieniem. Nie wiem dlaczego płakałam. Może dlatego, że to wszystko mnie przerastało? Choroba...ale z resztą nie ma co się oszukiwać, to życie mnie przerastało. Niby idealne, tak? Nie. To co ostatnio zrobił Łukasz nadal siedzi mi w pamięci i tak cholernie boli. Zrobił mi tym ślad nie tylko psychicznie...fizycznie też.
"Milczenie to przyjaciel, który nigdy nie zdradza" 
Może i robię źle, że milczę. Może robię źle, że wybaczyłam mu to i udaję, że wszystko jest dobrze. Może robię źle, że zamykam się w sobie. Ale to wszystko poprzedzone jest słowem "może"... 
Wstałam i podeszłam bliżej wody. Stanęłam na brzegu, a chłodna i orzeźwiająca woda co kilka chwil zakrywała moje stopy. 
Patrzyłam cały czas przed siebie. Po moich policzkach nadal spływały łzy. Byłam przekonana, że to wszystko potoczy się inaczej. Byłam po prostu naiwna. Miłość jest ślepa. Wprowadza nas w ślepe uliczki, a potem karze odnajdywać drogę...Czy aby na pewno tego pragniemy? Warto się zastanowić.
Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i mnie objął. Ja momentalnie odskoczyłam.
-Matt? - zapytałam zdziwiona.
-Przepraszam, poniosło mnie.
-Wystraszyłeś mnie.
-Wiem, przepraszam.
-Okej. Co ty tutaj robisz?
-Lubię samotność. Lubię czasem pobyć sam i sobie parę rzeczy przemyśleć. A teraz jest taki szczególny moment.
Pomyślałam sobie, że jednak mamy coś wspólnego.
-Tylko dlaczego akurat plaża?
-Spokojniej tu niż na mieście.
-Kręcisz mi tu - wyczułam kłamstwo z jego strony.
-No dobra, masz mnie. Szukałem cię.
-Po co?
-Chciałem ci coś powiedzieć.
-No więc?
-Zawróciłaś mi w głowie.
-Co? - zapytałam zszokowana.
-Od dnia kiedy cię spotkałem nie mogę przestać o tobie myśleć.
-O jejku...Matthew...- zamurowało mnie.
-Nie oczekuję, że ty czujesz do mnie to samo.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Anderson był mężczyzną idealnym. Dlaczego wybrał akurat mnie, skoro może mieć każdą?
-Cilla, możesz mnie nawet znienawidzić za to co teraz zrobię, ale chcę żebyś wiedziała, że cię kocham - podszedł do m
nie i wbił się w moje usta.

Nie myślałam o niczym w tym momencie. Wszystko było mi obojętne.
Zarazem byłam zszokowana, W głowie miałam totalny mętlik.
-Przepraszam - oderwał się ode mnie i odszedł.
Stałam jak wryta.
Co ja zrobiłam?
A Łukasz?
Zdradziłam go?
Przecież to jest jakieś chore!
Zachowałam się jak ostatnia kurwa!
*Matthew*
Wiem. Pewnie źle postąpiłem. Ale to było silniejsze ode mnie. Mam nadzieję, że ona jednak nie odwróci się ode mnie.
Idąc w stronę domu i rozmyślając tak, nagle usłyszałem krzyk.
Wystraszony zawróciłem i pobiegłem w przeciwną stronę,

                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
                                                                                 *
Dam,dam,dam...witam Was serdecznie z...trochę szokującą i długo wyczekiwaną czwóreczką ;D
Czy dużo namieszałam?
Czy Cilla odnajdzie się w tym całym bałaganie?
Tego dowiecie się w następnych rozdziałach :)
Buziole :*
Weronika :*