Wróciłem na miejsce, w którym przed chwilą wydarzyła się jedna z piękniejszych chwil w moim życiu.
-Cilla? Co się stało? - zapytałem zdyszany.
-Mam dosyć tego wszystkiego! Choroba i tak prędzej czy później mnie wykończy! Dla mnie już nie ma ratunku, rozumiesz?
-Co ty wygadujesz? Ty będziesz normalnie żyła, będziesz szczęśliwa i nikt ci tego szczęścia nie odbierze.
-Nie wiesz jak to jest żyć z chorobą, a zwłaszcza tą, więc gówno możesz wiedzieć.
-Masz w okół siebie kochających ludzi.
-Tak ci się wydaję, a na prawdę, to ja nie mam nikogo.
-Masz wielu ludzi, którzy cię wspierają i kochają.
-Przepraszam, ale muszę już iść. - powiedziałam czując w sobie totalną pustkę.
-Czekaj - chwycił mnie za dłoń. - sama na pewno nie pójdziesz.
-Och, już nie rób z siebie wielkiego rycerza w srebrzystej zbroi, pójdę sama, czy to ci się podoba, czy nie.
-Musisz być taka uparta? Martwię się o ciebie.
-To się nie martw. Mało masz własnych problemów? Niepotrzebny ci kolejny w mojej postaci.
-Mieć taki problem jak ty, to czysta przyjemność.
-Zapomnij o mnie. Mnie i tak już wkrótce nie będzie...- powiedziałam i oddaliłam się w przeciwną stronę.
Czułam jakby kontrolę nad moim ciałem przejęła jakaś niepoczytalna siła. Nogi niosły mnie przed siebie, przed oczami miałam dziwne mroczki, w głowie miałam jeden wielki chaos. Nie wiedziałam co ze mną w tej chwili się wyprawia. Cholera, co się ze mną dzieje?!
***
Budzę się rano w kompletnie nieznanym mi miejscu. W całym ciele czuję jedynie przeszywający mnie ból. W powietrzu dało się wyczuć zapach spalonych papierosów, który zaraz zaczął mnie drażnić i moja astma wdała się we znaki. Podniosłam się momentalnie. Byłam kompletnie zdezorientowana. Z wczoraj nie pamiętam nic. A przecież nic nie piłam. O narkotykach nie ma mowy. Z kieszeni bluzy wyjęłam komórkę. Zajebiście. Ponad dwadzieścia połączeń nieodebranych?! Postanowiłam zadzwonić do Artura.
-Artek? - wymówiłam ze łzami w oczach.
-Boże! Cilla! Myślałem, że umrę! Gdzie ty jesteś?! - w jego głosie słychać było ogromne zdenerwowanie.
-Ja ci wszystko opowiem, ale proszę cię...przyjdź po mnie.
-Gdzie ty jesteś?
-Wydaje mi się, że obok jakiejś knajpy - obejrzałam się za siebie i spojrzałam na masywny napis na górze budynku. - będę iść plażą w stronę hotelu.
-Dobrze. Już wychodzę.
***
-Matko! Tak się o ciebie martwiłem. - Szalpuk przybiegł do mnie i wtulił mnie w swój tors.
-Ja wiem, przepraszam. Wytłumaczę ci to wszystko.
-Chodź do hotelu. Jesteś cała roztrzęsiona.
W drodze mu opowiedziałam co do szczegółu, wszystkie zdarzenia wczorajszego wieczoru, które udało mi się zapamiętać.
Był zszokowany. A ja nie czułam już nic.
-Mamy zaraz trening. Idziesz z nami? - zapytał.
-Jasne.
-Na pewno chcesz iść?
-Tak, na sto procent. Pójdę się tylko ogarnąć.
W łazience odświeżyłam się. Wzięłam szybki prysznic. Zrobiłam makijaż, włosy spięłam w wysokiego kucyka i ubrałam się:
I byłam gotowa.
Chwyciłam tylko swoją torbę i schodami zbiegłam na dół.
Oczywiście nie mogło obejść się bez spotkania z Aaronem...
-O, tutaj jesteś księżniczko! - nawet się nie zdążyłam odezwać, a już tonęłam w jego objęciach.
-A gdzie miałabym być?
-No szukałem cię wczoraj, ale cię nie było.
-No tak.
-Lecisz z chłopakami na trening?
-Jak widać. - wzruszyłam ramionami.
-Masz czas wieczorem?
-Nie wiem. Nie planowałam jeszcze niczego.
-To może zarezerwujesz czas dla mnie?
-W sumie, to czemu nie.
-Czyli jesteśmy umówieni?
-Powiedzmy, że tak.
-Trzymam cię za słowo. - puścił mi oczko.
Uśmiechnęłam się serdecznie.
-Ja muszę lecieć. Zgadamy się jakoś później.
-W razie czego to, wiem gdzie masz pokój.
-To do później. - ucałowałam go delikatnie w policzek.
-Do później.
Opuściłam hotel i weszłam do wesołego autobusu.
Zajęłam miejsce na samym przodzie i wlepiłam wzrok w widok za oknem.
Na halę zajechaliśmy chwilę przed godziną jedenastą.
Wysiadłam z pojazdu i stanęłam obok wujka.
Zaraz podbiegł do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Kurek.
-Cilla! Słońce ty moje! - po chwili tonęłam w jego objęciu.
-Chłopie, chcesz mnie udusić? - wydusiłam z siebie.
-Przepraszam. To z tej radości.
-Jakiej znowu radości, Bartoszu? - uśmiechnęłam się szeroko.
-No, a jak myślisz?
-No nie wiem, może mi podpowiesz?
-Może sama w końcu do tego dojdziesz.
-O ty! Dobra, zobaczymy. Taki dostaniesz dzisiaj wycisk na treningu, że wyśpiewasz mi to.
-Tak?
-Tak.
-Zobaczymy, zobaczymy.
-Oj Bartek, Bartek...Mykaj dalej na halę, a nie powietrze marnujesz tutaj!
Założył ręce w geście "focha" i powędrował przed siebie.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu i zaczęłam śmiać się jak kretynka, która przed chwilą opuściła psychiatryk.
On był takim pozytywnym człowiekiem i przesyłał super energię.
Ja już od dłuższego czasu pracowałam jako psycholog kadry i bardzo dobrze znałam się z chłopakami. Mieliśmy super kontakt.
Zasiadłam przy stoliku i zaczęłam wykonywać papierkową robotę.
Zajmowała mi zawsze dużą część czasu. Może też dlatego, że często ktoś mi w niej przeszkadzał?
Chłopaki to są nieźli figlarze i lubią się czasem powygłupiać moim kosztem.
Chociaż dzisiaj trening przebiegał w miarę spokojnie.
***
Była godzina dwudziesta pierwsza. Nałożyłam na bikini.
Zabrałam ręcznik i ruszyłam nad basen hotelowy. Chciałam się trochę odprężyć, bo ostatnich wydarzeniach należało mi się trochę spokoju.
Zasiadłam na chłodnych płytkach nad basenem i zanurzyłam delikatnie prawą stopę. Chłód wody sprawił, że przez moje ciało przeszły ciarki.
W tej chwili nie brakowało mi niczego. Spokój zdecydowanie mnie uspokoił. Dał upust moim skołatanym nerwom. O tej porze nikogo nie zastałam w tym miejscu. Może dlatego, że większość wolała ten czas spędzać na mieście. Lub na plaży. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie jakaś męska dłoń, która zagościła na moim ramieniu.
-Tutaj jesteś. - powiedział ze spokojem.
-Przepraszam, mieliśmy się spotkać, ale musiałam sobie jakoś odreagować.
-Nic się nie stało. Wieczór się jeszcze nie skończył.
-Masz rację, ale ja nie mam ochoty nigdzie się wybierać.
-Rozumiem. Możemy zostać tutaj i pogadać.
-No tak. Korzystając z okazji chciałam ci o czymś powiedzieć.
-Słucham?
-Jestem chora. Mam nowotwór...-do oczu podeszły mi łzy.
-Nie wiem co powiedzieć. - wydusił z siebie po chwili milczenia.
-Nic. Powiedziałam ci tylko żebyś wiedział, że masz do czynienia z śmiertelnie chorą laską.
-Nie mów tak. To się da wyleczyć. Nie możesz się poddawać.
-A jeżeli nie mam siły do walki?
-Masz siłę. Po prostu musisz uwierzyć, że się uda.
-Może i masz rację.
-Bo mam. A teraz niech pani uśmiech wraca, bo nie wypada aby taka piękna kobieta była smutna.
Uniosłam kąciki ust ku górze.
-Tak sto razy lepiej. - Amerykanin uśmiechnął się szeroko.
Nagle przyszedł zdenerwowany Artur.
Oczywiście coś, a raczej ktoś mu nie pasował i zaczął swoje "kazanie".
Myślałam, że nie wytrzymam! Chociaż pewnej rzeczy się po nim nie spodziewałam i to mnie z lekka zszokowało...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry! Witam Was po dłuugiej przerwie :)
Jak widzicie blog zaczyna znów funkcjonować ;)
Pełna nowych pomysłów powracam.
Rozdział piąty już za nami i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;D
Kolejny pojawi się wkrótce, bo niestety ferie mi się kończą i trzeba wracać do porządku dziennego.
Buziol :*
~Weronika.
Pierwszy dla Karoliny ;*
OdpowiedzUsuńNARESZCIE! ❤❤
UsuńNo nieźle faceci do Cilli lecą jak muchy xdd Przypomina mi to sytuację mojej przyjaciółki... Nie znasz xDD
Świetnie już chyba domyślam się co Artur mógł zrobić Aaronowi ;-;
Pani psycholog kadry ? Brzmi interesująco *.* Hmmm co jeszcze ?!
Mam nadzieję, że bez żadnych przeszkód będziesz pisać rozdziały kaczko!
Buziak i do następnego miśka! ;** ❤
Hej! Rozdział cudowny, tak jak poprzednie! *-* nadrobiłam wszystko i jestem mega zadowolona bo ten blog jest zarąbisty! Nie mogę z Twoich tekstów, najlepszy ten z tą kretynką, która opuściła psychiatryk, hahaha, tlenu plz :') no kochana! Dużo weny, czekam na next'a ;*
OdpowiedzUsuńBuźka ;* <3
Blog i rozdział świetny. Czekam na nowy rozdział .:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo fajny kiedy nowy
OdpowiedzUsuńHej kiedy następny
OdpowiedzUsuńJa nadrobiłam wszystko i mam nadzieję, że na tym blogu coś się jeszcze pojawi :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i gdybyś miała ochotę to zapraszam:
http://what-have-you-been-up-to.blogspot.com/
jakieś to bezsensu
OdpowiedzUsuńHej, chciałabym Cię zaprosić na swój blog. Taki inny. Próbujący rozweselić, trochę dziwny. Przekonaj się sama!
OdpowiedzUsuńA tu krótki opis:
"Michalina wysłana do Spały robi tam niezły bałagan, choć cel jej wizyty był tam inny. Miała się uspokoić i wyciszyć. Cóż banda przerośniętych dzieci jej na to nie pozwoliła, a ona sama szuka sensacji. Jej wujaszek wiedział bardzo dobrze na co się pisze i kto wie czemu nie zrobił tego specjalnie, przecież ona wcale nie przyjechała tam pracować.
Śmieszna, dziwna i pokręcona historia o Misi i jej wybrykach z całą reprezentacją podczas Ligi Światowej i Mistrzostw Świata 2014. Wszystko pisane jest z przymrużeniem oka i z wielką wyobraźnią."
http://crazy-volleyball.blogspot.com/
Black.
Every site needs a fast, reliable and cost saving web hosting and also web hosting services should use safe and dependable servers. Try Host Sailor Black Friday Hosting Deals.
OdpowiedzUsuń