czwartek, 11 lutego 2016

"Mieć taki problem jak ty, to czysta przyjemność" Rozdział piąty.

 Wróciłem na miejsce, w którym przed chwilą wydarzyła się jedna z piękniejszych chwil w moim życiu. 
-Cilla? Co się stało? - zapytałem zdyszany. 
-Mam dosyć tego wszystkiego! Choroba i tak prędzej czy później mnie wykończy! Dla mnie już nie ma ratunku, rozumiesz? 
-Co ty wygadujesz? Ty będziesz normalnie żyła, będziesz szczęśliwa i nikt ci tego szczęścia nie odbierze. 
-Nie wiesz jak to jest żyć z chorobą, a zwłaszcza tą, więc gówno możesz wiedzieć. 
-Masz w okół siebie kochających ludzi. 
-Tak ci się wydaję, a na prawdę, to ja nie mam nikogo. 
-Masz wielu ludzi, którzy cię wspierają i kochają. 
-Przepraszam, ale muszę już iść. - powiedziałam czując w sobie totalną pustkę. 
-Czekaj - chwycił mnie za dłoń. - sama na pewno nie pójdziesz.
-Och, już nie rób z siebie wielkiego rycerza w srebrzystej zbroi, pójdę sama, czy to ci się podoba, czy nie. 
-Musisz być taka uparta? Martwię się o ciebie. 
-To się nie martw. Mało masz własnych problemów? Niepotrzebny ci kolejny w mojej postaci. 
-Mieć taki problem jak ty, to czysta przyjemność. 
-Zapomnij o mnie. Mnie i tak już wkrótce nie będzie...- powiedziałam i oddaliłam się w przeciwną stronę.
Czułam jakby kontrolę nad moim ciałem przejęła jakaś niepoczytalna siła. Nogi niosły mnie przed siebie, przed oczami miałam dziwne mroczki, w głowie miałam jeden wielki chaos. Nie wiedziałam co ze mną w tej chwili się wyprawia. Cholera, co się ze mną dzieje?! 
*** 
Budzę się rano w kompletnie nieznanym mi miejscu. W całym ciele czuję jedynie przeszywający mnie ból. W powietrzu dało się wyczuć zapach spalonych papierosów, który zaraz zaczął mnie drażnić i moja astma wdała się we znaki. Podniosłam się momentalnie. Byłam kompletnie zdezorientowana. Z wczoraj nie pamiętam nic. A przecież nic nie piłam. O narkotykach nie ma mowy. Z kieszeni bluzy wyjęłam komórkę. Zajebiście. Ponad dwadzieścia połączeń nieodebranych?! Postanowiłam zadzwonić do Artura. 
-Artek? - wymówiłam ze łzami w oczach. 
-Boże! Cilla! Myślałem, że umrę! Gdzie ty jesteś?! - w jego głosie słychać było ogromne zdenerwowanie. 
-Ja ci wszystko opowiem, ale proszę cię...przyjdź po mnie. 
-Gdzie ty jesteś? 
-Wydaje mi się, że obok jakiejś knajpy - obejrzałam się za siebie i spojrzałam na masywny napis na górze budynku. - będę iść plażą w stronę hotelu. 
-Dobrze. Już wychodzę. 
*** 
-Matko! Tak się o ciebie martwiłem. - Szalpuk przybiegł do mnie i wtulił mnie w swój tors. 
-Ja wiem, przepraszam. Wytłumaczę ci to wszystko. 
-Chodź do hotelu. Jesteś cała roztrzęsiona. 
W drodze mu opowiedziałam co do szczegółu, wszystkie zdarzenia wczorajszego wieczoru, które udało mi się zapamiętać. 
Był zszokowany. A ja nie czułam już nic. 
-Mamy zaraz trening. Idziesz z nami? - zapytał. 
-Jasne. 
-Na pewno chcesz iść? 
-Tak, na sto procent. Pójdę się tylko ogarnąć. 
W łazience odświeżyłam się. Wzięłam szybki prysznic. Zrobiłam makijaż, włosy spięłam w wysokiego kucyka i ubrałam się: 
I byłam gotowa. 
Chwyciłam tylko swoją torbę i schodami zbiegłam na dół. 
Oczywiście nie mogło obejść się bez spotkania z Aaronem... 
-O, tutaj jesteś księżniczko! - nawet się nie zdążyłam odezwać, a już tonęłam w jego objęciach. 
-A gdzie miałabym być? 
-No szukałem cię wczoraj, ale cię nie było. 
-No tak. 
-Lecisz z chłopakami na trening? 
-Jak widać. - wzruszyłam ramionami. 
-Masz czas wieczorem? 
-Nie wiem. Nie planowałam jeszcze niczego. 
-To może zarezerwujesz czas dla mnie? 
-W sumie, to czemu nie. 
-Czyli jesteśmy umówieni? 
-Powiedzmy, że tak. 
-Trzymam cię za słowo. - puścił mi oczko. 
Uśmiechnęłam się serdecznie. 
-Ja muszę lecieć. Zgadamy się jakoś później. 
-W razie czego to, wiem gdzie masz pokój. 
-To do później. - ucałowałam go delikatnie w policzek. 
-Do później. 
Opuściłam hotel i weszłam do wesołego autobusu. 
Zajęłam miejsce na samym przodzie i wlepiłam wzrok w widok za oknem. 
Na halę zajechaliśmy chwilę przed godziną jedenastą. 
Wysiadłam z pojazdu i stanęłam obok wujka. 
Zaraz podbiegł do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Kurek. 
-Cilla! Słońce ty moje! - po chwili tonęłam w jego objęciu. 
-Chłopie, chcesz mnie udusić? - wydusiłam z siebie. 
-Przepraszam. To z tej radości. 
-Jakiej znowu radości, Bartoszu? - uśmiechnęłam się szeroko. 
-No, a jak myślisz? 
-No nie wiem, może mi podpowiesz? 
-Może sama w końcu do tego dojdziesz. 
-O ty! Dobra, zobaczymy. Taki dostaniesz dzisiaj wycisk na treningu, że wyśpiewasz mi to. 
-Tak? 
-Tak. 
-Zobaczymy, zobaczymy. 
-Oj Bartek, Bartek...Mykaj dalej na halę, a nie powietrze marnujesz tutaj! 
Założył ręce w geście "focha" i powędrował przed siebie. 
Nie mogłam powstrzymać śmiechu i zaczęłam śmiać się jak kretynka, która przed chwilą opuściła psychiatryk. 
On był takim pozytywnym człowiekiem i przesyłał super energię. 
Ja już od dłuższego czasu pracowałam jako psycholog kadry i bardzo dobrze znałam się z chłopakami. Mieliśmy super kontakt. 
Zasiadłam przy stoliku i zaczęłam wykonywać papierkową robotę. 
Zajmowała mi zawsze dużą część czasu. Może też dlatego, że często ktoś mi w niej przeszkadzał? 
Chłopaki to są nieźli figlarze i lubią się czasem powygłupiać moim kosztem. 
Chociaż dzisiaj trening przebiegał w miarę spokojnie. 
***
Była godzina dwudziesta pierwsza. Nałożyłam na bikini.
Zabrałam ręcznik i ruszyłam nad basen hotelowy. Chciałam się trochę odprężyć, bo ostatnich wydarzeniach należało mi się trochę spokoju. 
Zasiadłam na chłodnych płytkach nad basenem i zanurzyłam delikatnie prawą stopę. Chłód wody sprawił, że przez moje ciało przeszły ciarki. 
W tej chwili nie brakowało mi niczego. Spokój zdecydowanie mnie uspokoił. Dał upust moim skołatanym nerwom. O tej porze nikogo nie zastałam w tym miejscu. Może dlatego, że większość wolała ten czas spędzać na mieście. Lub na plaży. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie jakaś męska dłoń, która zagościła na moim ramieniu. 
-Tutaj jesteś. - powiedział ze spokojem. 
-Przepraszam, mieliśmy się spotkać, ale musiałam sobie jakoś odreagować. 
-Nic się nie stało. Wieczór się jeszcze nie skończył. 
-Masz rację, ale ja nie mam ochoty nigdzie się wybierać. 
-Rozumiem. Możemy zostać tutaj i pogadać. 
-No tak. Korzystając z okazji chciałam ci o czymś powiedzieć. 
-Słucham? 
-Jestem chora. Mam nowotwór...-do oczu podeszły mi łzy. 
-Nie wiem co powiedzieć. - wydusił z siebie po chwili milczenia. 
-Nic. Powiedziałam ci tylko żebyś wiedział, że masz do czynienia z śmiertelnie chorą laską. 
-Nie mów tak. To się da wyleczyć. Nie możesz się poddawać. 
-A jeżeli nie mam siły do walki? 
-Masz siłę. Po prostu musisz uwierzyć, że się uda. 
-Może i masz rację. 
-Bo mam. A teraz niech pani uśmiech wraca, bo nie wypada aby taka piękna kobieta była smutna. 
Uniosłam kąciki ust ku górze. 
-Tak sto razy lepiej. - Amerykanin uśmiechnął się szeroko. 
Nagle przyszedł zdenerwowany Artur. 
Oczywiście coś, a raczej ktoś mu nie pasował i zaczął swoje "kazanie". 
Myślałam, że nie wytrzymam! Chociaż pewnej rzeczy się po nim nie spodziewałam i to mnie z lekka zszokowało...




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry! Witam Was po dłuugiej przerwie :) 
Jak widzicie blog zaczyna znów funkcjonować ;) 
Pełna nowych pomysłów powracam. 
Rozdział piąty już za nami i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;D
Kolejny pojawi się wkrótce, bo niestety ferie mi się kończą i trzeba wracać do porządku dziennego.
Buziol :* 
~Weronika. 

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. NARESZCIE! ❤❤
      No nieźle faceci do Cilli lecą jak muchy xdd Przypomina mi to sytuację mojej przyjaciółki... Nie znasz xDD
      Świetnie już chyba domyślam się co Artur mógł zrobić Aaronowi ;-;
      Pani psycholog kadry ? Brzmi interesująco *.* Hmmm co jeszcze ?!
      Mam nadzieję, że bez żadnych przeszkód będziesz pisać rozdziały kaczko!
      Buziak i do następnego miśka! ;** ❤

      Usuń
  2. Hej! Rozdział cudowny, tak jak poprzednie! *-* nadrobiłam wszystko i jestem mega zadowolona bo ten blog jest zarąbisty! Nie mogę z Twoich tekstów, najlepszy ten z tą kretynką, która opuściła psychiatryk, hahaha, tlenu plz :') no kochana! Dużo weny, czekam na next'a ;*
    Buźka ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog i rozdział świetny. Czekam na nowy rozdział .:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest bardzo fajny kiedy nowy

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nadrobiłam wszystko i mam nadzieję, że na tym blogu coś się jeszcze pojawi :D
    Czekam na więcej i gdybyś miała ochotę to zapraszam:
    http://what-have-you-been-up-to.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jakieś to bezsensu

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, chciałabym Cię zaprosić na swój blog. Taki inny. Próbujący rozweselić, trochę dziwny. Przekonaj się sama!
    A tu krótki opis:

    "Michalina wysłana do Spały robi tam niezły bałagan, choć cel jej wizyty był tam inny. Miała się uspokoić i wyciszyć. Cóż banda przerośniętych dzieci jej na to nie pozwoliła, a ona sama szuka sensacji. Jej wujaszek wiedział bardzo dobrze na co się pisze i kto wie czemu nie zrobił tego specjalnie, przecież ona wcale nie przyjechała tam pracować.
    Śmieszna, dziwna i pokręcona historia o Misi i jej wybrykach z całą reprezentacją podczas Ligi Światowej i Mistrzostw Świata 2014. Wszystko pisane jest z przymrużeniem oka i z wielką wyobraźnią."

    http://crazy-volleyball.blogspot.com/

    Black.

    OdpowiedzUsuń
  9. Every site needs a fast, reliable and cost saving web hosting and also web hosting services should use safe and dependable servers. Try Host Sailor Black Friday Hosting Deals.

    OdpowiedzUsuń